OutlineMocak_mobile_icon
Aplikacja mobilna
Zaplanuj wizytę w muzeum, sprawdź aktualne wydarzenia oraz zwiedzaj wystawy z mobilnym przewodnikiem.
Pobierz Zamknij
Przejdź do głównej treści
Languages

//Zaniki pamięci na pograniczu// - Sebastian Frąckiewicz

Zaniki pamięci na pograniczu - Sebastian Frąckiewicz

Trylogia Alois Nebel, której możemy pozazdrościć Czechom, to powieść graficzna o prostym kolejarzu z prowincji. Jaroslav Rudiš i Jaromir 99 postanowili powymiatać spod dywanu czesko-niemiecką historię i w fascynujący sposób przedstawić dzieje Sudetów, niczym z gawęd Hrabala.

Ta opowieść, podobnie jak wiele innych czeskich opowieści, rozpoczyna się w knajpie. A dokładnie w knajpie na praskim Žižkowie (znajome miejsce, prawda?). Przy kuflu piwa spotykają się: grafik, ilustrator i rysownik Jaromir 99 oraz pisarz (wówczas znany przede wszystkim jako autor Nieba pod Berlinem) i germanista Jaroslav Rudiš. Obydwaj pochodzą z pogranicza. Jaromir z Jesenika, skąd niedaleko do polskich Głuchołazów, Jaroslav urodził się w Turnovie, a stąd już niedaleko do Liberca, przedwojennej stolicy Niemców sudeckich, w której dziś straszy turystów Przystanek – instalacja/rzeźba Davida Černego przedstawiająca stół z odciętą głową Konrada Henleina – przedwojennego przywódcy Niemców sudeckich współpracujących z Hitlerem. Jaroslav i Jaromir ze względu na pochodzenie i fascynację historią znajdują wspólny język, choć Jaromir jest zdystansowany do pomysłu kolegi pisarza, który chce, aby ich główny bohater był kolejarzem – tak jak dziadek Jaroslava. Jaroslav z powodu wady wzroku nie mógł nim zostać, postanowił zatem, że swoje dziecięce marzenie zrealizuje w postaci komiksu. Tak, w skrócie, dochodzi do powstania Aloisa Nebla – dziś jednego z najsłynniejszych w Europie czeskich komiksów.

 

Coś z Burnsa, coś z Hrabala

Jaromir 99 denerwuje się trochę, kiedy jego styl graficzny – oparty na mocnym kontraście, czerni i bieli, grze światłocieniem oraz redukcji zbędnych detali – wszyscy porównują do Sin City Franka Millera. Podobno inspiracje były inne, a dokładnie były nimi komiksy Daniela Clowesa i Charlesa Burnsa. Obydwa nazwiska należą do znanych artystów amerykańskiej komiksowej sceny niezależnej: mistrzów opowiadania o ludzkich emocjach, ułomnościach i szaleństwach, słowem, mistrzów komiksu obyczajowego, czy jak kto woli powieści graficznej.

Ponadto komiks Alois Nebel jest osadzony w tradycji literatury czeskiej. Mamy tu czeską prowincję, prostych, ale serdecznych ludzi i miejscowych „myślicieli”, którzy uwielbiają sypać anegdotami przy piwie. Zresztą cała ta powieść graficzna utkana jest z anegdot, pozornie nieistotnych, ale składających się na szczegółowy pejzaż Sudetów.

„Bohaterami tego komiksu są wieśniacy, po prostu »miej­scowi«. Oni myślą swoimi kategoriami, a ich pępkiem świata jest pobliska knajpa. Myślę, że to charakterystyczne dla mentalności środkowo-europejskiej, podobna mental­ność jest w Sudetach, jak i na Słowacji czy na Węgrzech. Każdy wieśniak jest zadufany w sobie i wydaje mu się, że zna cały świat, choć nie przekroczył granic miasteczka. I dlatego nie lubi innych, ani Prażaków, ani tych z Ostrawy, ani z Warszawy. Nas to czeskie prostactwo fascynuje, oczywiście się z nim nie utożsamiamy, choć dobrze znamy ten typ myślenia. Dzięki temu, że tak dobrze udało nam się sportretować tych ludzi i ich wyobrażenia o świecie, Alois Nebel zyskał wielu fanów” ­– powiedział mi Jaromir 99, gdy kilka lat temu po raz pierwszy autorzy pojawili się w Polsce na spotkaniu z czytelnikami.

Najważniejszym „miejscowym” jest tutaj tytułowy Alois Nebel, prosty kolejarz, który tylko raz zwiedził Pragę. Całe życie spędził na małej stacji w Białym Potoku. Co ciekawe, świat zwrotnic i rozkładów jazdy nigdy mu się nie znudził, on po prostu uwielbia tę robotę.

Oczywiście jest domorosłym filozofem (czego jak czego, ale w pracy czasu na rozmyślania mu nie brakuje) i cały ludzki żywot kojarzy mu się z koleją.

„Człowiekowi nie jest ani lepiej, ani gorzej niż pociągowi, który wjeżdża na dworzec, bo ani człowiek, ani pociąg nie mają wpływu, na który tor wjadą. Akurat tym kieruje kto inny” –  mówi w drugiej części trylogii (Dworzec Główny) nasz bohater. Ale Nebel wbrew pozorom nie jest zwykłym kolejarzem. Raz po raz przed jego oczami ukazuje się tajemnicza mgła, a z niej wyjeżdżają pociągi z przeszłości: zarówno te z Żydami do Auschwitz, jak i te z Niemcami wypędzanymi z Sudetów. I przez to wszystko trafia do zakładu psychiatrycznego.

 

Czy Hayden White polubiłby Nebla?

Hayden White w swojej słynnej Poetyce pisarstwa historycznego wyznaje swoje uznanie dla Mausa. Jestem prawie pewien, że polubiłby Nebla za zacieranie granic między historią i literaturą, problematyzowanie zjawiska pamięci historycznej, a przede wszystkim za inny sposób przedstawiania historii danego kraju. Nie z punktu widzenia Pragi, ale zapomnianego przez Boga i ludzi Białego Potoku, nie z punktu widzenia ważnej postaci historycznej, ale właśnie prowincjusza.

To, co najciekawsze w Neblu, to – niezbyt może wyrafinowana – ale przekonująca metafora w postaci mgły i pociągów z przeszłości. Mgłę możemy rozumieć oczywiście jako swoiste „zaniki” zbiorowej pamięci, z której za wszelką cenę chciano wyprzeć wszelkie nieprzyjemne dla „miejscowych” wydarzenia. Tym bardziej że niektórzy z nich byli cynicznymi kolaborantami.

W opublikowanej niedawno Miedziance Filip Springer przedstawia losy niemieckich mieszkańców Kupferbergu wywożonych po wojnie za Odrę w skandalicznych warunkach. W niezbyt korzystnym świetle stawia to Polaków, ale w porównaniu do scen, jakie zobaczymy w Aloisie Neblu, opisy z książki Springera nie są drastyczne. W czeskim komiksie niejaki Wachek najpierw handluje z Niemcami, a po wojnie przyłącza się do komunistów, mści i pastwi się nad Niemcami, tymi samymi, z którymi pił. Co ciekawe, Waszek – kolaborant i zwyczajny podły bydlak – jest tu jedną z głównych postaci. Jak zapewniają sami autorzy, czescy czytelnicy – mający dystans do własnej historii – bardzo lubią tego najsłynniejszego cwaniaka z Białych Gór.

„Wachek to taki archetyp małej czeskiej świni, która potrafi odnaleźć się w każdych okolicznościach. Nie jest on od­zwierciedleniem jakiejś konkretnej osoby, ale tacy ludzie często się zdarzali za każdego reżimu”mówi mi Jaroslav Rudiš. Zapewnia, że nie ma w tym nic zaskakującego, bo Czesi lubią autostereotypy, nie to co „poważni” Polacy.

 

Czeski a polski komiks historyczny

Największym paradoksem jest to, że w owej „poważnej” Polsce, gdzie śmiertelnie poważnie traktuje się własną historię i nadal ma się problemy z „zanikami” zbiorowej pamięci, nie powstają poważne komiksy historyczne. A nawet jeśli takowe się przytrafiają, jak na przykład Achtung Zelig Krzysztofa Gawronkiewicza i Krystiana Rosińskiego, nie zyskują popularności ani nie są doceniane. Chociaż w przypadku Zeliga, tak jak w Neblu, historia zostaje zmetaforyzowana. W albumie polskiego duetu Holokaust zostaje przedstawiony jako akcja oczyszczania Polski z polskich zwierząt (a dokładnie z kotów), a główni bohaterowie są wykluczonymi spośród wykluczonych, czyli Żydów. Być może, gdyby Achtung Zelig ukazał się w Czechach, miałby lepszą recepcję. Niemniej kiedy Rosiński i Gawronkiewicz dają przykład podobnego myślenia o historii w komiksie co Jaroslav Rudiš i Jaromir 99, większość polskich komiksów historycznych to bezpłciowe i spłaszczające historię obrazkowe bryki: Solidarność, poznański Czerwiec, Kopalnia „Wujek”. Najczęściej przygotowywane z okazji podniosłych rocznic. Nawet nie mają ambicji, by stać się dziełem sztuki. Tymczasem Alois Nebel dostał niedawno drugie życie w postaci ekranizacji filmowej. Komiks spotkał się także z dobrym przyjęciem w niemieckich mediach. Na koniec możemy pozazdrościć Czechom Aloisa Nebla i ich zupełnie innego sposobu przedstawiania historii w komiksie. Miejmy nadzieję, że wkrótce ukaże się u nas również gazetowa wersja Aloisa Nebla, bowiem paski komiksowe z najsłynniejszym kolejarzem naszego południowego sąsiada to rzecz zupełnie inna niż album. Bardzo silny jest tam wątek polski. Mamy chociażby „naszego” księdza udzielającego ślubu homoseksualnej parze, czy „naszych” handlarzy-mafiosów. Być może, gdy się ukaże, dowiemy się, że jest to obrazoburczy i szkalujący nasz kraj komiks. Tylko że prawdopodobnie Czesi tego nie zrozumieją. Ale jak wiadomo po aferze z Chopinem, skandal to dobre narzędzie do promowania komiksu w Polsce. Czekając na „skandaliczną” wersję Aloisa Nebla, warto się na razie zapoznać z albumową, równie doskonałą, trylogią.

 

Sebastian Frąckiewicz (ur. 1982) – dziennikarz kulturalny i krytyk komiksowy, autor książki Wyjście z getta. Rozmowy o kulturze komiksowej w Polsce (2012). Od 2007 do 2012 roku prowadził dział z recenzjami komiksowymi w „Przekroju”. Publikował także na łamach „Lampy”, „Newsweeka” „Filmu”, „Aktivista” oraz na portalach Filmweb i dwutygodnik.com. Obecnie współpracuje z „Polityką”, „Tygodnikiem Powszechnym” i „Take Me”. Prowadzi blog na temat komiksu: http://komiks.blog.polityka.pl/